sobota, 15 lutego 2014

Worlds on Fire

Cześć


Jakiś czas temu popełniłem recenzję Toolkita do Fate Core. Był fajny, wręcz przebogaty, chociaż brakowało mu jednej rzeczy – było zbyt mało przykładów, nie pokazano jak w praktyce funkcjonują rozwiązania w Toolkicie proponowane. Chciałem tych przykładów. Ba, potrzebowałem ich.
Dlatego też, gdy tylko w Rebelu pokazały się Worlds on Fire i Worlds of Shadow, zaświerzbiły mnie łapy. 
Co to za podręczniki? To dwa zbiory settingów do Fate Core – różnych, przeróżnych. Przyznam szczerze, że nie szukałem sobie nowych settingów – oba podręczniki kupiłem w celach edukacyjnych – chciałem obejrzeć jak inni dostosowują Fate do swoich potrzeb i dzięki tej wiedzy lepiej przenosić do gry własne pomysły (a mam ich trochę). Jednak nie wykluczałem opcji w której jeden z opisywanych światów porwie mnie do gwiazd, zauroczy, a potem rzuci na glebę – i to wszystko, rzecz jasna, w pozytywnym tych słów znaczeniu. 
Dlaczego o tym piszę? Bo właśnie pod tym kątem opiszę oba podręczniki – przede wszystkim jako zbiór fajnych (lub nie, to się jeszcze okaże) reguł mechanicznych. Jasne, sam pomysł na grę jest też istotny, ale w tym konkretnym przypadku ma znaczenie drugorzędne (choć i do niego się odniosę).
Zaczynamy od Worlds on Fire. Gotowi?

sobota, 1 lutego 2014

Historia? Bez przesady!

Cześć,

No cóż, to nie Ameryka na horyzoncie tej notki
Ostatnio sporo siedzę nad materiałami do L5K. Jakoś tak kusi mnie przeniesienie L5K na Fate Core. Przykro mi… od kiedy siedzę głównie w SW i Fate, to mierzi mnie wykonywanie rzutu garścią kości i sumowanie za każdym razem. No boli.
Zresztą… taka konwersja to akurat dość proste zagadnienie. Jedyne przy czym mam zgryz to magia (no, niestety L5K miało taką tradycyjną magię z długaśnymi listami bardzo sztywno określonych zaklęć, z czym Fate Core nie po drodze). No i honor – chociaż co z nim zrobić, to ja jeszcze nie wiem (Może jako umiejętność z osobnym stress trackiem?).

Ale tak mnie naszło na prowadzenie tego L5K, co prawda teraz rzeźbimy Rippersów, ale bezsprzecznie nic nie trwa wiecznie. W sumie parę fajnych, rokugańskich rzeczy w zanadrzu mam, zwłaszcza że nikt z obecnych graczy nie zna moich legendziarskich klasyków. Bells of the Dead też jeszcze na nikim nie testowałem. A kusi. A może lepiej poprowadzić coś w Ryoko Owari - oddałem nerkę za City of Lies, a się kurzy, zupełnie bez sensu. 
I wiecie, pomyślałem sobie, że się podszkolę z realiów Japonii.
Czemu?